Wlepiam wzrok w żółtą ścianę vis-a-vis. Helenka po przyjściu z przedszkola bardzo potrzebowała mamy, w tym samym czasie mama bardzo potrzebowała chwili, żeby porozmawiać z K. K. nie odwiedza nas bardzo często. W rewanżu za brak uwagi skupionej na jej potrzebach Helenka wykonała na ścianie fioletowy rysunek. Świecowa kredka plus nasza farba równa się związek na wieki.
Tak więc teraz skupiam myśli patrząc na fioletowe spirale (to chyba miało być stado ślimaków). Cóż czasem trzeba sobie odsapnąć, nawet jeśli w odpoczynek trzeba zainwestować trochę fizycznych sił. Więc zamiast spać, skrobię sobie (godzina 00:46). I myślę o tym, że jednak czasami udaje mi się tu i ówdzie wyskoczyć :)
Ostatnio dwie takie przyjemności. Po raz drugi "Arszenik" w Baju, po raz pierwszy "Wesele" - gościnnie w Akademii Teatralnej. Lalki dla dorosłych - sesese!
"Arszenik" szczególnie polecam tym, którzy dopiero chcieliby rozpocząć swoją dorosłą przygodę z teatrem lalek. Tekst Josepha Kesselringa jest znany, u nas głównie z telewizyjnego przedstawienia w reżyserii Macieja Englerta z Ireną Kwiatkowską, Barbarą Ludwiżanką, Wojciechem Pokorą, Wiesławem Michnikowskim w rolach głównych. Historyjka dwóch starszych pań, które z odruchu specyficznie rozumianego miłosierdzia mordują samotnych mężczyzn. Arcyśmieszne! W Baju na scenie dwie aktorki (Agnieszka Baranowska, Magdalena Dąbrowska) i zastęp lalek. Wyobraźcie sobie stary prochowiec, trupią zieloną głowę, trupią łapkę - lalki takie właśnie. Przedstawienie jest majstersztykiem aktorsko-animacyjnym. Precyzja kolejnych wejść i zejść ze sceny, zamiany ról, wyrazista specyfika każdej postaci czarują. Nie można od nich wzroku oderwać. I nie dość, że wychodzi sprawnie, komunikatywnie i śmiesznie, to jeszcze jest o czymś. Pokrótce - o upiorach przeszłości. Spektakl grają rzadko - trzeba na niego polować. Żywię cichutką nadzieję, że to nie ostatni "dorosły" eksperyment w repertuarze wielce zasłużonego Teatru Baj.
Po lekkim "Arszeniku" pora na cięższy kaliber. "Wesele" w wykonaniu teatru Malabar Hotel. Jeśli jeszcze nie znacie tej nazwy, to szybko ją zapamiętajcie ;) Malabar H. to pierwszorzędna gwiazda polskiej sceny lalkowej dla dorosłych. Teatr powstał po rozwiązaniu Kompanii Doomsday, którą tworzyli absolwenci jednego z roczników Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Liderami Malabaru są wielokrotnie (i słusznie!) nagradzani Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski. Nie będę ukrywała, że jestem fanką ich twórczości. Teatr formy, który uwielbiam łączą z inteligencją. Kupili mnie - wierzę w szczerość przekazu ich przedstawień. Zawsze o czymś chcą mi opowiedzieć, wystarczy tylko posłuchać. W ich teatrze widz czuje się partnerem, niemym rozmówcą. Komunikację ułatwia konsekwencja: formy i treści. No i ta estetyka: głowa manekina, chropowata maska, popsuta zabawka...! Lubię. "Wesele" to spektakl silnie aktorski wśród dotychczasowych przedstawień Malabaru. Prawie nie ma lalek, są znaczące rekwizyty. Jednak lalkarski sznyt wprawne oko rozpozna w jednej chwili. Zwłaszcza w mojej ulubionej scenie, w której Panna Młoda transformuje się w chochoła. Długie włosy podnosi rękami do góry, usztywnia ruch - wiecheć słomy. Aktorka - lalka.
PS: Pozwalam sobie bez komentarza pozostawić nazwiska twórców "Arszeniku" ;)
ARSZENIK
Teatr Baj w Warszawie
reżyseria i scenografia: Marcin Bikowski
scenariusz: Marcin Bartnikowski
WESELE
Teatr Malabar Hotel
reżyseria i scenografia: Magdalena Czajkowska, Marcin Bartnikowski
scenariusz (na podstawie Stanisława Wyspiańskiego): Marcin Bartnikowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz